Najgorzej sytuacja ma się w przedszkolu na ul chmielowskiego w Bełchatowie. tam panie przedszkolanki siedzą sobie razem jak przekupki na targu. Kiedy tylko się nie wejdzie to siedzą w grupce. Grupy notorycznie łączone szczególnie najstarsza grupa "żabek" z grupą młodszych przedszkolaków. Cóż się dziwić kiedy w tej grupie jest kilka dzieci bo reszta choruje. Dlaczego choruje zapytają państwo? Bo zimą zamiast przykręcić kaloryfery czeka się aż się dzieci spocą i wtedy otwierane jest okno finał jest raczej znany. Pomysłowość nie zna granic. Dobrym sposobem na "zahartowanie" dziecka jest podawanie zimnej wody po zajęciach sportowych o i kolejne infekcje gotowe. Takim sposobem panie mogą sobie posiedzieć razem bo następnego dnia już grupa dzieci do pilnowania się zmniejszy. Przedszkole to nie ładna galeria zdjęć, którymi rodzice mogą się pochwalić na faceboku przed znajomymi to ma być miła ciepła atmosfera super zabawa i praca z tymi dziećmi. To wszystko powinny dawać nam panie przedszkolanki, które są z tymi dzieciakami dzień w dzień(no chyba że stale jest rotacja i żongluje się tymi paniami jak miał to miejsce na początku działalności tego przedszkola na ul chmielowskiego) Żal mi również że ta najstarsza grupa jest już tak porzucona sama sobie, może jest najmniej liczna ale wydaje mi się że zasługuje na swoją uwagę na pracę z nimi przecież przygotowują się oni właśnie do zerówki mają swoją wychowawczyni a rodzice też płacą za te dzieci pieniądze.